Pierwsza w tym roku 2022, wyprawa do Kanady. Gdyż stamtąd pochodzi zespół Beholder, który 2 stycznia 2022 roku, wydał swój debiutancki album, zatytułowany Arcane Subreptice dzięki Von Frost Koffin Records. Jaki okaże się, ten debiut, jest tylko jeden sposób, aby się o tym przekonać.
Już od pierwszych riffów na Coagulation des ombres, słychać norweską szkołę black metalu. Utwierdza mnie w tym przekonaniu charakterystyczna perkusja, z dużą ilością blastów. Wokal, jeśli chodzi o scream, też jest typowo blackowy, podwójna stopa tu zdecydowanie pasuje. Ekspresyjność wokalu jest na dobrym, choć, niepowalającym poziomie, sam tekst jest tajemniczy i mroczny. Drugi utwór Arcane subreptice prezentuje pewną zmianę, zaczyna się perkusją deathowa, a riffy są bardziej trashowe. Słychać i czuć zdecydowanie więcej dynamiki, choć klimat tajemniczości i odrobiny mistycyzmu pozostaje. Outreterre jest odrobinę lżejszy, przynajmniej na początku, ale to była cisza przed deathmetalową burzą, mam tu na myśli perkusję przede wszystkim. Gitary o dziwo są bardziej rock’n’rollowe, dobre są też breakdowny. Affliction électuaire kontynuuje wyznaczony wcześniej kierunek. Death metal spotyka się tu z blackowo- thrashowymi gitarami. Tekst o bólu i wiążącej się z nim ekstazie jest więcej niż intrygujący. La grande isolation to w sumie tak naprawdę trochę inne riffy, bo sama struktura muzyczna pozostaje bez zmian. No może poza ciekawym patentem z diabelskim śmiechem i następującym po nim kolejnym breakdownie, ale to tyle. Succube de Lilith jest znowu bardziej blackowy, motyw marszówki wykonany w nieco odmienny sposób jest naprawdę dobry, do tego giatry bez zarzutu, jak i wokal a na koniec deathowa nawałnica. Régicide des dryades też niczym nowym nie zaskakuje. Ukazuje tylko konsekwentność zespołu.

Czy debiut kanadyjskiej grupy Beholder jest udany? W pewnym sensie tak. Stopniowa fuzja norweskiej szkoły black metalu, z rock’n’rollowymi gitarami w przynajmniej dwóch utworach z perkusją na przemian blackową i deathową, z wokalem francuskojęzycznym, to połączenie ciekawe. Może nie rewolucyjne, ale muzycznie i lirycznie utrzymane na dobrym poziomie. Okładka również jest dobra. Jak na debiut naprawdę dobrze, choć warto byłoby na następnych albumach położyć większy nacisk na utrzymanie klimatu.
8/10
Tekst: Kacper Sikora Relevart